Nie ma chyba filmu, który w naszej kinematografii tak bardzo został okaleczony przez PRL-owską cenzurę – i który stałby się tak kultowy dla wszystkich oglądających przez całe 50 lat, jakie upłynęły od jego premiery. To film – legenda, którego fani znają na pamięć wszystkie kwestie wypowiadane przez postacie ekranowe; który od premiery wciąż zaskakuje zjadliwym krzywym spojrzeniem na polską rzeczywistość niby tak już odległą, a przecież wciąż coraz bardziej aktualną.
Markowi Piwowskiemu udało się tu pokazać coś nieuchwytnego. Coś, co potem udało się chyba tylko Stanisławowi Barei: pokazać sprawy śmiertelnie poważne tak, byśmy patrząc na nie zastanawiali się, czemu wcześniej nie dostrzegaliśmy ich małości i śmieszności.
Nożyczki cenzora skróciły pierwotny materiał o jedną trzecią. Tego, co wycięto – nigdy nie udało się odzyskać, choć sam reżyser kilkakrotnie po roku 1990 usiłował odnaleźć odrzucone materiały. Nie udało się mu to – i może to lepiej. Powstał w ten sposób obraz pokazujący nam jak można było w czasach totalitaryzmu zmasakrować wypowiedź artystyczną, by jednocześnie ją unieśmiertelnić.
Piwowski nigdy nie zrezygnował ze swej prześmiewczości w poważnych wypowiedziach. Od etiud studenckich do ostatnich wypowiedzi jest wierny głoszeniu wolności. Wolności od głupoty i cmokierstwa, filistyństwa i kabotynizmu. Wolności zdrowego rozsądku któremu nic nie można narzucić i niczego nie można zakazać. Który samym swoim istnieniem zadaje nieśmiertelne gogolowskie pytanie z „Rewizora”: „Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie…”
No to – śmiejmy się …
Grzegorz Pieńkowski
Wybrane filmy:
- Uwertura (1965) – etiuda studencka
- Przedział na sto i więcej osób (1965) – etiuda studencka
- Muchotłuk (1966) etiuda studencka
- Rejs (1970)
- Magister Półchłopek (1982)
- Krok (1997)