Oscary, Złote Globy, BAFTY, nagrody w Cannes oraz wyróżnienia na dziesiątkach mniejszych bądź większych festiwali na całym świecie. To wspólny mianownik pięciu znakomitych filmów, jakie znalazły się w nowej sekcji, będącej częścią programu tegorocznej edycji Lubuskiego Lata Filmowego. W ramach Festiwalowych Hitów publiczność w Łagowie będzie mogła zobaczyć nowe produkcje takich reżyserskich sław, jak Ken Loach, Asghar Farhadi czy Andrea Arnold.
Mocnym akcentem zaznaczy się kino amerykańskie, bowiem pokazany zostanie „Moonlight” Barry’ego Jenkinsa. Film uznany za prawdziwą sensację ubiegłego roku, a jednocześnie, na skutek słynnej już pomyłki, największy wygrany oscarowej gali. Ta nakręcona w duchu kina niezależnego ponadczasowa opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i trudnych relacjach z otaczającą rzeczywistością zdobyła trzy statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej (na osiem nominacji), w tym tę najważniejszą – dla najlepszego filmu. Nieco inną twarz Stanów Zjednoczonych będzie można zobaczyć w „American Honey” Andrei Arnold, cenionej brytyjskiej reżyserki, która postanowiła spróbować swoich sił za oceanem. Rzuciła się przy tym na głęboką wodę, bo na warsztat wzięła kino drogi, obok westernu drugi najbardziej amerykański z gatunków filmowych. Efekt? Tętniąca energią, porywająca spontanicznością podróż po amerykańskich peryferiach, która narobiła sporo szumu w ubiegłorocznym canneńskim konkursie.
Podobnie jak „Toni Erdmann” niemieckiej reżyserki Maren Ade. Film, który ochrzczony został mianem „najsmutniejszej komedii ostatnich lat”, otrzymał najwyższą średnią ocen punktujących w Cannes dziennikarzy w całej historii prestiżowego festiwalu. Co potwierdziła zresztą nagroda FIPRESCI. Dość niespodziewanie na tym jednak się skończyło, przez co Niemka mogła czuć się największym pechowcem imprezy. To uczucie z pewnością wróciło w trakcie ceremonii rozdania Oscarów, gdzie laur w kategorii „najlepszy film nieanglojęzyczny” zamiast do „pewniaka”, jak postrzegano „Toniego Erdmanna”, powędrował do „Klienta” Asghara Farhadiego (wcześniej w Cannes zdobył dwie nagrody). Wielu komentatorów dopatrywało się w tym decyzji stricte politycznej, choć byłoby to w stosunku do świetnego filmu czołowego irańskiego reżysera mocno niesprawiedliwe. Sekcję Festiwalowych Hitów zamknie dzieło, które przed rokiem w Cannes pogodziło produkcje Farhadiego, Ade i Arnold. Wszak Złota Palma trafiła wtedy do brytyjskiego klasyka Kena Loacha za kolejny portret społecznej nierówności – film „Ja, Daniel Blake”.
Kuba Armata