Ja miałem ten niefart, że tam i z powrotem. A Łagów to miejsce z tych, że owszem, tam, ale nie za prędko z powrotem. Dlaczego? Bo w Łagowie czas płynie w innym tempie, dobrze zaciągnąć ręczny, wyłączyć telefon, niezbyt często sprawdzać maile. W trakcie Lubuskiego Lata Filmowego trzeba przede wszystkim oglądać filmy, rozłożyć siły na ich kontemplację w lokalach lub na reset w jeziorze, a nawet w dwóch jeziorach, albo w naturze, ewentualnie na zwiedzaniu poukrywanego. No i na rozmowach, bo kontakt oko w oko z człowiekiem to wciąż zanikający – nie tylko z powodu pandemii – ważny kolor bycia-współżycia. Widownia wspaniała, organizatorzy troskliwi, atmosfera rodzinna. Różni ludzie, różne pomysły i różne emocje, a wszystko klei miłość do oglądania filmów. Jeżeli zdarzy mi się kolejny raz, to na pewno inaczej nasmaruję narty. Grona w Łagowie łączcie się!
Wojtek Smarzowski – reżyser i scenarzysta. Nagradzany w Łagowie za „Różę” i „Kler”.