Spotkanie ze Zbigniewem Walerysiem, aktorem – Dionizym z filmu “Papusza” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze.
– Z kulturą romską nie miałem wiele do czynienia, z dzieciństwa jedynie pamiętam tabory, które jeździły w miejscowości, w której się urodziłem – Wąsoszu na Dolnym Śląsku. Po raz pierwszy spotkałem się z tą kulturą na serio przy filmie. Jest mi miło, bo społeczność romska bardzo mnie polubiła i zaakceptowała. Otrzymałem zaproszenie na wesele romskie w Białymstoku, które będzie zainscenizowane przez Romów, łącznie z porwaniem i biesiadą. To miłe i sympatyczne. Gdy dowiedziałem się, że film będzie grany w języku romskim, przeraziłem się, gdyż nie miałem pojęcia o tym języku. Dodatkowo Dionizy był harfistą, musiałem się do tego przygotować się odnośnie obsługi tego instrumentu. I jeszcze kwestia powożenia zaprzęgiem konnym, co nie było proste. Te przygotowania trwały około roku. Mieliśmy ten komfort, że mogliśmy przygotowywać się w tak długim czasie ponieważ to nie była tylko nauka języka romskiego, ale też spotkania w pięcioro: z Joasią i Krzysiem, Jowitą, Antkiem i mną. Spotykaliśmy się w Warszawie, albo wyjeżdżaliśmy w jakieś odludzie aby mówić o tym świecie tworzyć nasze role. W Olsztynie mieszkaliśmy też u Romów w domach i poznawaliśmy ich kulturę od podszewki. To było znakomite posunięcie, gdyż zupełnie inaczej podeszliśmy do ich sposobu myślenia, zachowań i dzięki temu – w pewnej części – ten mój Dionizy został stworzony.