Lubuskie Lato Filmowe promuje nie tylko dobre kino, ale również region i urokliwy Łagów – pisze Rzeczpospolita.
Najstarszy festiwal filmowy w Polsce? Wcale nie gdyński (przedtem gdański), który w ubiegłym roku obchodził 40-lecie. Pięć lat wcześniej, w 1969 roku, ludzie kina zjechali się do Łagowa na przegląd polskich filmów, a swoją nagrodę przyznało tam jury krytyków obradujące pod przewodnictwem Jerzego Płażewskiego. Syrenka Warszawska powędrowała do Andrzeja Wajdy za „Wszystko na sprzedaż”. Już rok później impreza rozrosła się i zaczęła przyznawać swoje własne laury – Złote Grona. I to w kilku kategoriach. Triumfatorem tej edycji stała się „Sól ziemi czarnej” Kazimierza Kutza, a krytycy swoją odrębną nagrodę wręczyli Krzysztofowi Zanussiemu za „Strukturę kryształu”.
Ten przegląd to ukłon w stronę widzów, którzy w ciągu roku nie zawsze mają czas, by obejrzeć wszystkie głośne tytuły. A Łagów ma swoją wierną publiczność, o którą warto zabiegać. Do dzisiaj przyjeżdżają tu ludzie, którzy uczestniczyli w pierwszych edycjach. Czasem w towarzystwie dorosłych dzieci. Młodzi też odkrywają dla siebie festiwal.
– Jak raz się tu zjawią, to wracają – mówi Kawala. – Podoba im się atmosfera Łagowa. Nikt tu nie robi z siebie supergwiazdy, z reżyserami można swobodnie pogadać w knajpie, przy kawie lub piwie.
Organizatorzy festiwalu podkreślają, że Lubuskie Lato Filmowe to impreza bez czerwonych dywanów, fajerwerków i chmary paparazzich. Tu zawsze stawiano na ciekawe dyskusje z twórcami.
Publikujemy fragmenty artykułu – cały tekst przeczytają Państwo na stronie internetowej “Rzeczpospolitej”
http://www.rp.pl/Zycie-Ziemi-Lubuskiej/307019929-Lubuskie-Lato-Filmowe-to-promocja-dla-Lagowa.html